Zabawa w Władce Pierścieni
Stałem ogłupiały przez parę sekund i gdy doszłem do siebie odskoczyłem przed pędząca maczugą i rzekłem
Ja-Ciekawe jak go zajmę
Podbiegłem do niego odskoczyłem od maczugi i ciąłem go w nogę po czym znów odskoczyłem
Ja-Ile jeszcze
Wydobyłem łuk i zacząłem strzelać do bestii każdy pocisk go coraz bardziej denerwował
Ja-Mam przerąbane
Wkurzony troll biegł prosto na mnie i zamachnął się kijem
Ja- No dobra
Odskoczyłem najdalej jak mogłem lecz siła uderzeniowa zepchnęła mnie na drzewo
Ja-Ała...
Teraz tylko Kluk mógł mnie uratować
Offline
Powoli wszłem z lasu za plecami trolla.Zobaczyłem jak Harit leży na ziemi,więc się sprężyłem.Zanim troll zmiażdżył go swoją maczugą,wskoczyłem mu na plecy i wbiłem miecz w jego kark.Bestia padła na ziemię bez rzycia.Podeszłem do Harita,wyciągnąłem rękę i powiedziałem z lekkim uśmieszkiem:
-Pomóc?
Offline
Szliśmy do wieczora gdy nagle na polanie spostrzegłem jednego enta.Powiedziałem o Uruka:
-Zaczekajmy aż pójdzie spać,inaczej mamy marne szanse.
Offline
Szybko przytaknąłem nazgulowi i poczekaliśmy aż zasną.
Ja-No to teraz.
Rozpaliłem ogień i z trudem podpaliłem bełt .
Ja-No to atak.
Bełt wystrzelił w gałaż którą można było porównać do włosów i od tego liście zaczeły się palić.
Ja-O to chodzi.
Lecz dziwny głos enta przeraził mnie gdy spojrzałem na Kluka zobaczyłem to samo przerażenie.
Drzewiec-Orki!!!! Enty zbierzcie się przy wieńcu.
Ja-No to jeśli szybko uda nam się go zabić to przeżyjemy.
Czekałem na reakcje nazgula.
Offline
Spojrzałem na Harita.
-Racja.Musimy się śpieszyć.
Powiedziałem po czym wyszłem zza krzaków.
-Odwrócę jego uwagę,a ty spróbuj go spalić.
Rzekłem po czym wskoczył na gałąź,która była ręką Enta i zaczołem wspinać się w górę.Gdy doszłem do płonącej części jego głowy udeżyłem w nią mieczem z całej siły.Spalone drewno było o wiele mniej wytrzymałe,więc moje ostrze wbiło się głemboko.Ent zawył z bólu i jednym uderzeniem ręki(gałęzi)zrzucił mnie z siebie z taką siłą,że udeżyłem w pobliskie drzewo.Drzewiec zbliżał się do Harita.Nie miałem szans dobiec tam wcześniej od niego.Wtedy wpadłem na pewien pomysł.Zacząłem udeżać mieczem w drzewo,w które walnąłem.Wtedy ent wrzasnął:
-Nieee!
I rzucił się biegiem do mnie.
Teraz wszystko zależy od Harita.Pomyślałem.
Offline
z wkurwienia krzyknąłem
Ja-Idioto co ty robisz
Zacząłem biec na Drzewca z całych sił wyskoczyłem i wbiłem miecz w jego ręke
Ja-Uciekaj
Wspiąłem się wyżej i ciąłem w "szyje" po czym wskoczyłem na głowę i wbiłem w nią miecz
Ent z bólu zaczął się motać uderzając o drzewa przy pierwszym uderzeniu nic mi się nie stało ale już po drugim ledwo się trzymałem gdy znów uderzył o drzewa nogą nadziałem się na gałąź.
Ja-Aaaaaa Kluk bierz moje bełty i podpal je w ognisku strzel w enta i go zabij
Po tych słowach Drzewiec zrzucił mnie z jego głowa a ja upadłem na ziemię .Patrzyłem jak już martwy ent miota się po lesie potem spojrzałem na Nazgula i uśmiechnąłem się po czym rzuciłem
Ja-Nom już nie musisz strzelać tylko jest mały problem nie damy rady zwiać a enty już tu biegną
Czekałem na jego odpowiedz patrząc na ranę.
Offline
Popatrzyłem na niego z uśmiechem i powiedziałem:
-Mam nadzieję,że nie szkoda Ci tych drzew.
Po czym podbiagłem do ogniska,przyłożyłem do niego wielką gałąź i rzuciłem ją w stronę entów.Pobliskie drzewa zajeły się ogniem.
-To powinno ich na chwilę zająć.Uciekajmy.-Powiedziałem do uruka i czekałem na jego reakcję.
Offline
Z powodzeniem udało mi się wstać po czym rzekłem
Ja-Musimy szybko rozbić obóz bo nie zdołam biec do końca lasu
Spojrzałem na Nazgula z zaufaniem i czekałem na jego odpowiedz
Offline
-Niech będzie.-Powiedziałem.
-Ale narazie musimy stąd uciec.
Następnie razem z Haritem pobiegłem w las.Kiedy zapadła ciemność postanowiliśmy rozbić obóz przy skalnej pólce.Rozpaliłem ognisko i powiedziałem:
-Musisz opocząć,wezme pierwszą wartę.
Offline
Następnego dnia bez żanych niespodzianek doszliśmy o granicy lasu.
-To koniec naszej wyprawy.Kto wie może jeszcze kiedyś nasze losy się zetknął.A na razie żegnaj.I weś swój miecz.
Powiedziałem i rzuciłem Haritowi miecz uruka(oddaję miecz uruka).Po czym odaliłem się w stronę areny.
Offline