kluk123 - 2010-03-17 17:42:02

Schowałem się za krzakami.Wkrótce po drodze przejechała karawana broniona przez 6 rohirimów.Szybko wyskoczyłem zza krzaków i jeden z nich padł na ziemię.Jednak Rohirimowie świetnie posługują się włócznią i już po chwili najbliższy jeździec przebił dzidą mój bok.Z rany obficie sączyła się krew.Wściekły pięścią zrzuciłem jeźdźca z konia i go dobiłem.Wszedłem na jego rumaka i szybki pchnięciem zabiłem kolejnego jeźdźca.Jednak kolejny mieczem ciął mnie w nogę.Szybko odciąłem mu głowę i pojechałem do kolejnego z nich.Już chciałem powalić go cięciem,ale on był szybszy.Fintą wytroncił mi miecz z ręki i chciał mnie przebić swoim ostrzem gdy wyciągnąłem sztylet i wbiłem mu go prosto w serce.Sądziłem,że to już koniec jednak zapomniałem o woźnicy.Ten wypuścił z łuku strzałe,która głęboko weszła w mój bok.Syknąłem z bólu a woźnica zaczął uciekć.
-Nikt nie może ujść z życiem.-Powiedziałem.
Na szczęście miałem konia.Podniosłem swój miecz i zaczął gonić uciekiniera.Szybko go do goniłem i przebiłem ostrzem mojego miecza.Jego ciało ukryłem w krzakach.Wróciłem o powozu.Wszystkie konie uciekły.Z peleryny jednego z jeźdźców zrobiłem opatrunek.Następnie pochowałem ich ciała,przeszukałem karawane i znalazłem 1000szt. złota oraz mnóstwo cennych łuków.Jednak nie mogłem ich wziąć bo moje rany były zbyt głębokie,więc zadowoliłem się złotem.Na koniec zasypałem piaskiem ślady walki i krwi.Następnie odwróciłem się i chciałem wsiąść na konia gy uświadomiłem sobie,że uciekł.Ze smutkiem ruszyłem przed siebie.

GotLink.pl